poniedziałek, 7 listopada 2016

Znamy zwycięzcę wyborów w USA


Jeżeli wierzyć sondażom, to tak, znamy. Do rozpoczęcia wyborów w USA pozostały zaledwie godziny. Podstawowe pytanie jest niezmienne od tygodni - kto wygra te wybory? Clinton czy Trump? Sondaże są zgodne. Clinton.


Należy przyznać, że pomimo głosów, że kandydat Republikanów jest bez szans, wyścig był interesujący i obfitował w zwroty akcji. Większość czasu Trump gonił Clinton odrabiając straty najpierw po konwencji Demokratów, potem po przegranych przez niego debatach telewizyjnych.
Sama kampania ma szanse przejść do historii jako jedna z najbardziej brudnych i brutalnych.

Stan gry
Tu i teraz Clinton może być pewna 268 głosów w kolegium elektorskim - takie założenie opieram na sondażach. Do “pewnej” puli Clinton zaliczam te stany, gdzie jej przewaga jest większa niż 3 proc. błąd przyjęty w badaniach. Jeżeli policzymy jej “żelazne” stany to może ona liczyć na 239 elektorów. Jednak jej obecny potencjał to, opierając się na badaniach, 340 mandatów elektorskich.

 
scenariusz maksymalnej wygranej Clinton

Donald Trump może być pewien 198 miejsc w Kolegium, ale gdyby poszło mu naprawdę źle to nie powinien zebrać mniej niż 181 elektorów. Jego maksymalny wynik (w granicach wyznaczonych sondażami) to 270 głosów elektorskich.

 
scenariusz maksymalnej wygranej Trumpa

Średnia przewaga Clinton w sondażach wynosi 3 punkty procentowe, co powinno stanowić wystarczającą przewagę do wygrania jutrzejszego głosowania, a jednak…


Scenariusze dla Clinton
Clinton musi tylko jedno - jeżeli nic nie zyska, to nie może stracić New Hampshire. Jeżeli zyska jakikolwiek stan (Newada, Floryda) dotychczas przypisywany Trumpowi, to może zacząć świętować.
 Czy coś może pójść nie po jej myśli? Może.

Scenariusze dla Trumpa
Tym, co może pójść nie tak jest Pensylwania. Sondaże pokazują w aktywach Clinton, ale istnieją obawy o to, że ze względu na strukturę demograficzną tego stanu, Trump może spróbować w nim wygrać. Czynnikiem ryzyka jest tutaj brak wczesnego głosowania - wszystko rozstrzygnie się jednego dnia. Wygrana w Pensylwanii to jeden ze scenariuszy na zdobycie Białego Domu przez Trumpa. Uzyskując większość w tym stanie, Trump może pozwolić sobie na przegraną w Newadzie i New Hampshire. Jednak najbardziej prawdopodobną dla niego ścieżką jest wygrana na Florydzie, w Północnej Karolinie, Newadzie i New Hampshire. Wygraną w New Hampshire może zastąpić Kolorado, ale szanse na to są małe.

Sondaże - czy dadzą radę?
Sondaże są poważnym elementem ryzyka w tej kampanii. W analizie danych sondażowych odnotowuje się rekordowe liczby odmów udziału. Do tego należy dodać możliwe wystąpienie zjawiska “shy voters”, efekt Bradleya i wyborców niezdecydowanych.
Badacze wskazują, że borykają się z bardzo niskim response rate (czyli odsetkiem osób wylosowanych w próbie, które zgadzają się na wzięcie udziału w badaniu). Pomijając konsekwencje finansowe tego zjawiska (droższa realizacja sondaży), powoduje to, że badania nie obejmują pewnej części społeczeństwa. Badacze mogą jedynie budować hipotezy, jakie grupy wyborców “wypadają” z badań. W ciekawym artykule analitycy YouGov.com próbują zmierzyć się z tym problemem - wskazując, że skład grupy odrzucających zaproszenie do badania jest zmienny. Zauważają, że w ich panelu w trakcie gdy w mediach dominują informacje niekorzystne dla Trumpa, jego wyborcy częściej unikają udziału w badaniu, analogiczną sytuację obserwują w przypadku Clinton. Pamiętajmy jednak, że są to obserwacje na podstawie wyłącznie zachowań uczestników panelu internetowego.
“Shy voters” to termin odnoszący się do wyborców z różnych powodów ukrywających swoje preferencje wyborcze. Kryją się oni wśród niezdecydowanych lub deklarują głosowanie zgodne z poprawnością polityczną (efekt Bradley’a). Wiele ośrodków podejmowało się zbadania tego problemu i wyniki nie są jednoznaczne. Analiza danych z prawyborów pokazuje, że nie ma żadnych “shy Trumpers”, ale badania wskazują, że w tym cyklu wyborczym, to republikanie częściej niż demokraci unikają odpowiedzi na pytania o preferencje wyborcze. 
Analitycy Upshot - ośrodka analitycznego New York Timesa upierają się, że takie zjawisko nie ma miejsca, a jednak… Badania firmy Morning Consult wskazują, że taki efekt występuje i zaniża wyniki Trumpa o 1 pkt. proc. i o taką samą wartość zawyża poparcie dla Clinton.
To mało… i jednocześnie dużo. Jeżeli przyjmiemy, że Clinton średnio prowadzi 3 punktami, to oznacza, że jej prowadzenie może skurczyć się do zaledwie jednego punktu.
Przestrzegam przed złudzeniem, że Clinton z jednym punktem przewagi wciąż spokojnie wygrywa wyścig do Białego Domu. W takim przypadku tegoroczny rozkład wyniku krajowego na stany, najprawdopodobniej da większość w kolegium elektorskim Trumpowi.

Na koniec niezdecydowani - na tym samym etapie kampanii w 2012 roku niezdecydowanych było 3 proc.. Teraz jest ich ponad dwa razy więcej. Niewiele wiemy o ich preferencjach, to zbyt mała grupa, aby na podstawie dostępnych danych sondażowych próbować oszacować ich możliwe zachowania.
Ich głosy mogą doprowadzić zarówno do zdecydowanie większego zwycięstwa Hillary Clinton, jak i do jej porażki z Donaldem Trumpem.

W środę wszystko powinno być jasne… najprawdopodobniej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz