czwartek, 29 września 2016

Trump drogo płaci za przegraną debatę

Z całą pewnością Donald Trump nie zaliczy mijającego tygodnia kampanii do udanych. Pokonany w pierwszej debacie telewizyjnej traci w sondażach i do Białego Domu ma coraz dalej.

O samej debacie napisano już wiele, więc powielanie tych analiz nie ma sensu. Istotny jest fakt, że kandydatce demokratów udało się zaprezentować w sposób na tyle przekonujący, że wpłynęło to na decyzje dużej grupy wyborców. Jak pokazują badania, szczególnie duże zmiany zaszły w swing states (o tym czym są swing states pisałem tutaj:http://eleveneightpl.blogspot.com/…/wybory-prezydenckie-w-u…) - kluczowych dla wygranej w listopadowym głosowaniu.

Cena przegranej debaty

Mając w pamięci margines błędu, jaki należy przyjmować dla analizy sondażowych wyników można pokusić się o stwierdzenie, że Clinton udało się odbić nie jeden, a trzy kluczowe dla jej wygranej stany (patrz tabela) - Florydę, Północną Karolinę i Nevadę. Chociaż wyprzedza kandydata republikanów o włos, to przypomnę, że jeszcze niedawno przegrywała tam ze stale rosnącą stratą.
W tej chwili wirtualne Kolegium Elektorskie wyglądałoby następująco:
Hillary Clinton - 322
Donald Trump - 218

Co dalej?

Przed nami jeszcze dwie debaty. Jeżeli Trump będzie je zlekceważy, tak jak to zrobił z pierwszą, to była pierwsza dama wróci do Białego Domu - tym razem jako Prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Clinton wygrywa debatę i... znacznie więcej



Zgodnie z przypuszczeniami wczoraj i dzisiaj pojawiły się dane z sondaży realizowanych już po debacie prezydenckiej w USA. W oparciu o wyniki badań opinii mających naukowe podstawy (czyli z wykluczeniem sond internetowych) w percepcji Amerykanów wyraźnie wygrała ją Hillary Clinton.

Co daje jej to zwycięstwo?

W oparciu o dostępne teraz dane można powiedzieć, że kandydatka demokratów zwiększyła swoje poparcie o 2-3 punkty procentowe w skali kraju. Jednak ważniejsze jest to, że jej wzrost w swing states jest realtywnie większy czego efektem jest jej powrót na pierwsze miejsce na Florydzie, oraz niemal idealny remis w Nevadzie i Północnej Karolinie.

Co to oznacza?

Odbicie Florydy to 29 mandatów elektorskich więcej i pewna wygana w wyborach. Jeżeli Trump straci prowadzenie także w Newadzie i Północnej Karolinie może czekać go sromotna porażka zamiast wyrównanej walki do końca.
Koszt przegranej debaty jest bardzo duży, ale nie można zapominać, że Donald Trump w ostatnich tygodniach wyszedł ze znacznie większych problemów po konwencji Demokratów, gdzie odbicie notowań Hillary było dwucyfrowe. To działo się w od połowy sierpnia niemal do końca września. Jednocześnie przed nami jeszcze dwie debaty w tym najważniejsza - ostatnia.

Czy to odbicie, czy zmiana trendu?

Na postawienie wniosku o zmianie trendu trzeba poczekać przynajmiej tydzień. Trend wzrostowy dla Trumpa i spadkowy dla Clinton to proces, który obserwujemy od początku kampanii. Jak dotąd był on korygowany tylko przez czasowe odbicia notowań demokratki.
Niezależnie od tego jaki jest charakter obecnych wzrostów Hillary zajęła właśnie dużo lepszą pozycję do dalszej części wyścigu. Udało się jej zrealizować cel, jakim jest utrzymanie Kolorado i zdobycie jednego stanu z puli Trumpa. Można spodziewać się, że w najbliższych dniach kandydat republikanów straci prowadzenie także w Newadzie i Północnej Karolinie. To zmusi go do ponownego mozolnego odrabiania strat w momencie, gdy będzie musiał stawić czoło Clinton w dwóch starciach telewizyjnych.

poniedziałek, 26 września 2016

Ostatnie podsumowanie sondażowych szans przed pierwszą debatą.

Za parę godzin wystartuje pierwsza debata w kampanii prezydenckiej w USA. To bardzo ważny moment – do wyborów zostało mniej niż 6 tygodni i jeżeli debat nie odwróci obserwowanego trendu, to wynik wyborów nie będzie trudny do przewidzenia.

Analiza

Od początku kampanii Trump zyskuje, a Clinton traci. Na moment tę sytuację zmieniła konwencja partii demokratycznej, na której Hillary Clinton uzyskała oficjalną nominację. Jednak wystarczył miesiąc i znowu wróciliśmy do sytuacji sondażowej sprzed tego wydarzenia.
Największą zmiana obserwowana jest w swing states (stany, w których ze względu na nie wielkie różnice w poparciu dla kandydatów republikańskich i demokratycznych toczy się najostrzejsza walka o głosy). W ciągu ostatnich dwóch tygodni Donald Trump odbił lub zdobył Północną Karolinę, Florydę, Ohio i Iowa. Tuż przed dzisiejszą debatą widoczne jest umacnianie się jego przewagi na kandydatką demokratów.
Jednocześnie coraz wyraźniej widać, że Hillary Clinton wyślizgują się kluczowe stany – Kolorado, Pensylwania i Michigan. Utrata choćby jednego z nich wiąże się z automatycznym uzyskaniem wirtualnej większości przez Donalda Trumpa w Kolegium elektorskim.


(Stan na 26 września 2016r. godz. 22.00 )

(opis sytuacji wyborczej sprzed weekendu dostępny pod adresem: http://eleveneightpl.blogspot.com/2016/09/debata-clinton-vs-trump-pojedynek-o.html )

Prognoza

W związku z tym zmuszony jestem zrewidować prognozę szans na wygraną obydwojga kandydatów. Jeszcze przed debatą po raz pierwszy większe szanse na zdobycie Białego Domu ma Donald Trump.

Z niecierpliwością czekam na koniec debaty i pierwsze sondaże po jej zakończeniu.

Nie tylko poparcie - garść danych przed debatą.

Dzisiaj odbędzie się pierwsza debata między dwójką kandydatów do fotela Prezydenta Stanów Zjednoczonych. Dlaczego tylko dwójka, skoro startuje czwórka kandydatów? Organizatorzy przyjęli zasadę, że do udziału w debacie kwalifikuje średni wynik sondażowy na poziomie 15 proc. Tego warunku nie spełniają Gary Johnson i Jill Stein.


Sytuację sondażową przed debatą opisywałem w poprzednim wpisie:
Aktualizacje tych zestawień publikujemy regularnie na Twitterze.

Tematy kampanii

Przed debatą polecam bliższe spojrzenie na badania, które na co dzień zdominowane są przez sondaże poparcia i struktury. Telewizja ABC News i dziennik Washington Post opublikowały badanie, który dotyczy postrzegania problemów, które poruszane są w obecnej kampanii wyborczej.

Respondentów zapytano o wskazanie, który z pięć obszarów uważają za najważniejszy: gospodarkę, terroryzm, korupcję, imigrację, prawo i porządek (law&order). 
Najwięcej odpowiedzi padło na ekonomię (32 proc.) i terroryzm (23 proc.). Wyborcy, którzy wybrali ekonomię w większości głosują na Clinton (62 do 27 proc.), natomiast dla obawiających się terroryzmu wygrywa Trump (58 do 38 proc.). Jednocześnie zdecydowana większość (78 proc. w ogóle i 38 proc. zdecydowanie) badanych deklaruje, że obawia się poważnego zamachu. To bardzo wygodny obszar dla kandydata republikanów, chociaż to Clinton postrzegana jest jako lepiej przygotowana do radzenia sobie z kryzysami międzynarodowymi (przewaga 9 punktów proc., która jednak się zmniejsza).
Tematami, gdzie kandydatka demokratów cieszy się znacznie większą przewagą są kwestie społeczne, w tym także aborcja i małżeństwa jednopłciowe (przewaga 22 punktów proc.).

Cechy kandydatów.

Analizując percepcję cech kandydatów można precyzyjnie określić ich słabe i mocne strony. Wskaźnik akceptacji jest problemem zarówno Trumpa, jak i Clinton – nie akceptuje ich odpowiednio 59 i 55 proc. Amerykanów. O ile dla Trumpa ten wynik jest zdecydowanie lepszy od najgorszego pomiaru w połowie czerwca (brak akceptacji na poziomie 70 proc.), to demokratka osiąga właśnie teraz osiąga rekordowo złe wyniki.
Ponadto, żaden z dwójki kandydatów nie jest postrzegany jako szczególnie uczciwy i godny zaufania. Jednak to Trump zyskuje w tym obszarze i zdobywa przewagę nad Clinton. Mniej niż połowa, 45 procent, postrzega go jako uczciwego i wiarygodnego, ale jego przeciwniczka osiąga wynik zaledwie 36 procent. To trudna sytuacja przed debatą.
Siłą Hillary Clinton jest percepcja jej kwalifikacji, charakteru odpowiedniego do stanowiska i przede wszystkim wiedzy o sprawach międzynarodowych. W każdym z tych aspektów demokratka odnotowuje wynik wyższy od Trumpa. W każdym z trzech aspektów wynik jest wyższy niż pięćdziesiąt procent. Przed pierwszą debatą większość Amerykanów uważa, że kandydat republikański nie dysponuje kwalifikacjami, wiedzą ani temperamentem odpowiednimi do zasiadania w Białym Domu.
Ciekawostką jest ocena kondycji fizycznej – czyli rozmiar szkód, które przyniosło Hillary Clinton zasłabnięcie w Nowym Jorku podczas obchodów rocznicy zamachu 9 września. Stan zdrowia ponad 70 letniego Donalda Trump oceniany, jest jako zdecydowanie lepszy od jego kontrkandydatki (70 do 53 proc.).

Podsumowanie

W pierwszej debacie Donald Trump będzie miał szansę na poprawę postrzegania swoich kwalifikacji, temperamentu i wiedzy o świecie. Z kolei dla Clinton to także szansa na umocnienie się w obszarach, gdzie dysponuje (topniejącą) przewagą. Obydwoje kandydaci muszą także rozwiązać problem z ich wiarygodnością.  Możemy się także spodziewać, że będą próbować uwypuklać negatywne cechy swojego przeciwnika, a z drugiej strony odwoływać się do swojego bazowego elektoratu dbając o jego mobilizacje mającą się przełożyć na kluczową dla zwycięstwa frekwencję.
Debata to duża presja na Hillary Clinton, której przewaga w sondażach znacząco stopniała do marginesu błędu statystycznego. To właśnie ona ma najwięcej do stracenia – badania wskazują, że jest oczekiwaną zwyciężczynią dzisiejszego starcia (47 proc. dla HC  do 33 proc. dla DT). Jeżeli demokratka zawiedzie te oczekiwania – zwłaszcza wyborców niezdecydowanych, to dzisiejszy wieczór może być dla niej bardzo, bardzo kosztowny.

czwartek, 22 września 2016

Debata Clinton vs. Trump - pojedynek o wszystko?

Wyborców w USA dzielą zaledwie dni od pierwszej telewizyjnej debaty prezydenckiej. To ważne wydarzenie, które istotne z punktu widzenia kampanii i może zdecydować o jej dalszym przebiegu.

(od lewej) Marco Rubio, Donald Trump i Ted Cruz podczas debaty kandydatów partii republikańskiej

Zanim jednak o samych debatach, proponuję krótkie podsumowanie tego, jak wygląda sytuacja na chwilę przed bezpośrednim starciem dwójki głównych rywali.
Analizując szanse oraz zagrożenia dla Clinton i Trumpa należy skupić się przede wszystkim na tych stanach, w których toczy się ostra rywalizacja między kandydatami czyli na swing states lub jak kto woli - battlegrounds. W przypadku pozostałych stanów sondaże (chociaż realizowane dużo rzadziej), nie wskazują na niespodzianki. Należy zatem przyjąć, że bazowo Hillary Clinton ma 190 głosów, których na 99% nie straci w czasie, jako pozostał do końca kampanii. Podobnie Donald Trump dysponuje „pewnymi” głosami elektorskimi w liczbie 165.
Samo porównanie „pewnych” mandatów elektorskich daje kandydatce Demokratów istotną przewagę na starcie (25 elektorów). Oznacza to, że republikanie muszą nadrabiać straty.
Przygotowując prognozę poddaliśmy analizie 14 stanów, które mogą stanowić arenę ostrej walki o głosy. Poniższa tabela zawiera analizę opartą na zagregowanych sondażach z poszczególnych stanów i wyrażoną w formie różnicy (w punktach procentowych) poparcia. Po prawej stronie umieściliśmy stany gdzie aktualnie lepsze średnie notowania ma Donald Trump, a po lewej te, gdzie silniejsza jest Hillary Clinton. Dla pełnej przejrzystości dodaliśmy także liczbę wybieranych w tych stanach elektorów.

Pomimo, że Donald Trump zdobywa więcej głosów z swing states, to Clinton utrzymuje niewielką przewagę w całkowitej liczbie głosów elektorskich.

Hillary Clinton – 272 głosy
Donald Trump – 268 głosów

Szanse dla Trumpa

Kandydat republikanów nie jest w złej sytuacji. Jeszcze niedawno podobnie opracowywane analizy dawały mu zaledwie od 190 do 210 głosów w kolegium elektorskim. To był także moment, w którym w kierownictwie partii republikańskiej pojawiły się głosy o potrzebie wycofania Trumpa z dalszego wyścigu. Jednak od tego czasu (dokładnie od odbicia się Clinton w sondażach po konwencji Partii Demokratycznej) notowania republikańskiego kandydata cały czas rosną i udało się mu odrobić straty w kluczowych stanach. Analizując scenariusze ofensywne Trumpa należy wskazać, że nie wymagają one wielkich zysków, które są niezbędne do wygrania prezydentury. Donald Trump musi zyskać przewagę w jednym z trzech stanów: Michigan, Colorado lub Pensylwanii. Wystarczy, że wyprzedzi Clinton tylko w jednym z nich i w ten sposób uzyska przewagę w głosach elektorskich. Oczywiście do dnia wyborów będzie to przewaga wirtualna, którą będzie musiał utrzymać.
Bernie Sanders i Hillary Clinton podczas debaty kandydatów partii demokratycznej

Szanse dla Clinton

Zadanie dla kandydatki demokratycznej wydaje się z pozoru prostsze. Musi obronić obecny stan posiadania i ewentualnie spróbować odzyskać jeden z utraconych stanów – Ohio, Północną Karolinę, a najlepiej Florydę. Odbicie i utrzymanie tego ostatniego stanu w zasadzie kończy marzenia Donalda Trumpa o wygraniu wyborów prezydenckich. Jednak to, co wydaje się proste w praktyce może okazać się nie lada wyzwaniem. Ostatnie tygodnie, to wyraźne spadki Clinton, od której odpływają wyborcy. Chociaż jej przeciwnik, nie zyskuje w tym samym tempie, w jakim ona traci, to dystans między rywalami spadł do poziomu błędu statystycznego, czyli do technicznego remisu. W związku z tym dynamika i kierunek zmian działają na niekorzyść Clinton, która ma wyraźne problemy z mobilizacją elektoratu demokratów. Dodatkowym czynnikiem, który wydaje się szkodzić demokratce jest kandydatura Gary’ego Johnsona – libertarianina, który wg początkowych prognoz miał osłabiać Trumpa, a tym czasem badania wskazują, że mocniej szkodzi Clinton.
W związku z takimi pozycjami wyjściowymi pierwsza debata prezydencka w USA może mieć fundamentalne znaczenie. Wydarzenie to może zatrzymać Donalda Trumpa i ułatwić odbicie pozyskanych przez niego stanów, albo przeciwnie – może wzmocnić dotychczasowy trend i pozbawić Clinton wirtualnej przewagi w Kolegium Elektorskim.
Porównując obecne szanse Donalda Trumpa na utrzymanie ważnych dla niego zdobyczy, a także szanse na pozyskanie kolejnych nabytków stanowych szacuję następujące prawdopodobieństwo wygranej dla tej dwójki kandydatów:

Szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich w USA - stan na 22.09.2016

Debaty

W historii Stanów Zjednoczonych debaty prezydenckie kilkakrotnie zmieniły kierunek kampanii wyborczej. Pierwsza z nich odbyła się 1960r. między Johnem F. Kennedym a Richardem Nixonem. Pomimo dobrego przygotowania merytorycznego Nixon popełnił błędy o charakterze technicznym - nie zgodził się na makijaż (co nie pozwoliło ukryć jego obfitego pocenia) i miał źle dobrany garnitur. Młody, elegancki i przystojny JFK wypadł lepiej – wygrał nie tylko debatę, ale i wybory.
Kolejna istotna debata to rok ’76 i pojedynek prezydenta Geralda Forda i Jimmiego Cartera. Kandydatom udało się ustrzec błędów technicznych, ale Ford wygłosił frazę, która kosztowała go prezydenturę: „Związek Radziecki nie dominuje nad Europą Wschodnią i nigdy nie będzie dominował nad nią, póki działa administracja Forda".
W kolejnym cyklu wyborczym Jimmy Carter starł się z gubernatorem Kalifornii Ronaldem Reaganem. Reagan doskonale wykorzystał umiejętności, warsztat aktorski i doświadczenie w występowaniu przed kamerami. Sposób w jaki prowadził pojedynek pozwoliły mu wygrać debatę, odwrócić złą sytuację w sondażach i ostatecznie sięgnąć po zwycięstwo.


W tak kluczowym momencie zaplanowana na 25 września debata, której chęć oglądania deklaruje rekordowo wysoka liczba amerykanów może przesądzić o losie tej kampanii, o losie ameryki, a nawet świata. 

wtorek, 20 września 2016

Wybory prezydenckie w USA - niezbędnik.

Zanim przejdę do analiz ogólnokrajowych i stanowych warto krótko przypomnieć, jak wyglądają wybory w USA i dlaczego właśnie tak. Ten wstęp jest istotny dla zrozumienia, dlaczego występują istotne różnice w zainteresowaniu dotyczącym notowań w poszczególnych stanach, a także dlaczego amerykańskie sondaże krajowe należy czytać inaczej niż np. te w Polsce.


Stany Zjednoczone Ameryki składają się, jak sama nazwa wskazuje ze stanów - regionów o określonej autonomii, które wspólnie tworzą jedno państwo federacyjne, na którego czele stoi prezydent.  Wybory na tę funkcję są w pewnym stopniu odzwierciedleniem federacyjnego modelu państwa, Amerykanie nie wybierają bezpośrednio głowy państwa, tylko specjalny parlament (kolegium elektorskie - ang. electoral college), którego deputowani (elektorzy) zbierają się tylko w jednym celu - wyboru prezydenta. System wyboru działa w sposób następujący - kandydaci stają do wyborów w dwuosobowych zespołach - prezydent i wiceprezydent, oddając głos na taką parę (ticket) de facto amerykanie w danym stanie wybierają elektorów, którzy później zbiorą się aby ostatecznie wybrać prezydenta.


(Rys. 1. karta do głosowania z wyborów prezydenckich w 2012r. Ze względu na odmienne regulacje stanowe, karty           i technika głosowania różnią się w poszczególnych stanach.)

Kolegium Elektorskie składa się z 538 osób (od 1964r.), a podział miejsc w tym organie pomiędzy stany związany jest z liczbą zamieszkującej jej ludności. Najwięcej elektorów kandydaci mogą zyskać w Kalifornii (55), Teksasie (38), Florydzie (29) i Pensylwanii (29). Liczba głosów potrzebnych do wyboru nowego prezydenta USA wynosi 270, czyli zwykła większość głosów pełnego składu Kolegium Elektorskim (większość "nadpołowiczna" - jak mawiał prof. Gebethner).
Należy także pamiętać, że wybory elektorów nie mają charakteru proporcjonalnego, tylko większościowy. Oznacza to, że jeżeli np. w Kalifornii Hillary Clinton i Tim Kaine zdobędą większość (zwykłą, czyli po prostu najwięcej) głosów to zyskuje 55 głosów elektorskich w Kolegium, niezależnie od wyniku konkurencyjnych par. Wyjątkiem są Nebraska i Maine, które podzielone są odpowiednio na 3 i 2 mandatowe okręgi elektorskie.

(Rys. 2. mapa USA z przyporządkowanymi liczbami mandatów w Kolegium Elektorskim dla poszczególnych stanów)

Specyfika politycznej mozaiki USA polega na tym, że w poszczególnych stanach tradycyjnie przeważają bądź wyborcy republikanów, bądź demokratów ale... To "ale" jest kluczem do obserwowania amerykańskich wyborów. Spośród 50 stanów i wydzielonego dystryktu stołecznego warto obserwować to, co dzieje się w 11-14 stanach (lista na końcu artykułu) , które analitycy nazywają "swing states", a publicyści bardziej malowniczo "battleground states". To stany, w których przewaga demokratów, lub republikanów jest na tyle niewielka, że wygrana każdej ze stron jest możliwa.  



(Rys. 3. Swing states)


Jakie są konsekwencje tak skonstruowanego systemu?


1. Sondaże ogólnokrajowe są ważne, ale trzeba pamiętać, że można zostać Prezydentem USA otrzymując w skali kraju mniej głosów niż konkurent.

... a dla analiz:

2. Wyniki (a zatem sondaże) stanowe są ważniejsze niż krajowe.

3. Wyniki w "swinging states" są kluczowe dla określenia, kto 8 listopada uzyska większość w Kolegium Elektorskim.

W swoich analizach będę się koncentrował właśnie na "swing states", posiłkując się danymi ogólnokrajowymi. 

Swing states:

1. Arizona
2. Colorado
3. Florida
4. Georgia
5. Iowa
6. Michigan
7. Minnesota
8. Nevada
9. New Hampshire
10. North Carolina
11. Ohio
12. Pennsylvania
13. Virginia
14. Wisconsin