Wyborców w USA dzielą zaledwie dni od pierwszej telewizyjnej debaty prezydenckiej. To ważne wydarzenie, które istotne z punktu widzenia kampanii i może zdecydować o jej dalszym przebiegu.
(od lewej)
Marco Rubio, Donald Trump i Ted Cruz podczas debaty kandydatów partii republikańskiej
Zanim jednak o samych debatach, proponuję krótkie
podsumowanie tego, jak wygląda sytuacja na chwilę przed bezpośrednim starciem
dwójki głównych rywali.
Analizując szanse oraz zagrożenia dla Clinton i Trumpa
należy skupić się przede wszystkim na tych stanach, w których toczy się ostra
rywalizacja między kandydatami czyli na swing states lub jak kto woli - battlegrounds. W przypadku pozostałych stanów sondaże (chociaż realizowane dużo
rzadziej), nie wskazują na niespodzianki. Należy zatem przyjąć, że bazowo
Hillary Clinton ma 190 głosów, których na 99% nie straci w czasie, jako
pozostał do końca kampanii. Podobnie Donald Trump dysponuje „pewnymi” głosami
elektorskimi w liczbie 165.
Samo porównanie „pewnych” mandatów elektorskich daje kandydatce
Demokratów istotną przewagę na starcie (25 elektorów). Oznacza to, że republikanie muszą nadrabiać
straty.
Przygotowując prognozę poddaliśmy analizie 14 stanów, które
mogą stanowić arenę ostrej walki o głosy. Poniższa tabela zawiera analizę opartą
na zagregowanych sondażach z poszczególnych stanów i wyrażoną w formie różnicy
(w punktach procentowych) poparcia. Po prawej stronie umieściliśmy stany gdzie aktualnie
lepsze średnie notowania ma Donald Trump, a po lewej te, gdzie silniejsza jest Hillary Clinton. Dla pełnej przejrzystości dodaliśmy także liczbę wybieranych w
tych stanach elektorów.
Pomimo, że Donald Trump zdobywa więcej głosów z swing
states, to Clinton utrzymuje niewielką przewagę w całkowitej liczbie głosów
elektorskich.
Hillary Clinton – 272 głosy
Donald Trump – 268 głosów
Szanse dla Trumpa
Kandydat republikanów nie jest w złej sytuacji. Jeszcze
niedawno podobnie opracowywane analizy dawały mu zaledwie od 190 do 210 głosów w
kolegium elektorskim. To był także moment, w którym w kierownictwie partii republikańskiej
pojawiły się głosy o potrzebie wycofania Trumpa z dalszego wyścigu. Jednak
od tego czasu (dokładnie od odbicia się Clinton w sondażach po konwencji Partii
Demokratycznej) notowania republikańskiego kandydata cały czas rosną i udało
się mu odrobić straty w kluczowych stanach. Analizując scenariusze ofensywne
Trumpa należy wskazać, że nie wymagają one wielkich zysków, które są niezbędne
do wygrania prezydentury. Donald Trump musi zyskać przewagę w jednym z trzech
stanów: Michigan, Colorado lub Pensylwanii. Wystarczy, że wyprzedzi Clinton
tylko w jednym z nich i w ten sposób uzyska przewagę w głosach elektorskich.
Oczywiście do dnia wyborów będzie to przewaga wirtualna, którą będzie musiał
utrzymać.
Bernie
Sanders i Hillary Clinton podczas debaty kandydatów partii demokratycznej
Szanse dla Clinton
Zadanie dla kandydatki demokratycznej wydaje się z pozoru
prostsze. Musi obronić obecny stan posiadania i ewentualnie spróbować odzyskać jeden
z utraconych stanów – Ohio, Północną Karolinę, a najlepiej Florydę. Odbicie i
utrzymanie tego ostatniego stanu w zasadzie kończy marzenia Donalda Trumpa o
wygraniu wyborów prezydenckich. Jednak to, co wydaje się proste w praktyce może
okazać się nie lada wyzwaniem. Ostatnie tygodnie, to wyraźne spadki Clinton, od
której odpływają wyborcy. Chociaż jej przeciwnik, nie zyskuje w tym samym
tempie, w jakim ona traci, to dystans między rywalami spadł do poziomu błędu statystycznego,
czyli do technicznego remisu. W związku z tym dynamika i kierunek zmian
działają na niekorzyść Clinton, która ma wyraźne problemy z mobilizacją
elektoratu demokratów. Dodatkowym czynnikiem, który wydaje się szkodzić demokratce
jest kandydatura Gary’ego Johnsona – libertarianina, który wg początkowych prognoz
miał osłabiać Trumpa, a tym czasem badania wskazują, że mocniej szkodzi
Clinton.
W związku z takimi pozycjami wyjściowymi pierwsza debata
prezydencka w USA może mieć fundamentalne znaczenie. Wydarzenie to może
zatrzymać Donalda Trumpa i ułatwić odbicie pozyskanych przez niego stanów, albo
przeciwnie – może wzmocnić dotychczasowy trend i pozbawić Clinton wirtualnej
przewagi w Kolegium Elektorskim.
Porównując obecne szanse Donalda Trumpa na utrzymanie
ważnych dla niego zdobyczy, a także szanse na pozyskanie kolejnych nabytków
stanowych szacuję następujące prawdopodobieństwo wygranej dla tej dwójki kandydatów:
Szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich w USA - stan na 22.09.2016
Debaty
W historii Stanów Zjednoczonych debaty prezydenckie kilkakrotnie
zmieniły kierunek kampanii wyborczej. Pierwsza z nich odbyła się 1960r. między Johnem
F. Kennedym a Richardem Nixonem. Pomimo dobrego przygotowania merytorycznego
Nixon popełnił błędy o charakterze technicznym - nie zgodził się na makijaż (co
nie pozwoliło ukryć jego obfitego pocenia) i miał źle dobrany garnitur. Młody, elegancki
i przystojny JFK wypadł lepiej – wygrał nie tylko debatę, ale i wybory.
Kolejna istotna debata to rok ’76 i pojedynek prezydenta
Geralda Forda i Jimmiego Cartera. Kandydatom udało się ustrzec błędów technicznych,
ale Ford wygłosił frazę, która kosztowała go prezydenturę: „Związek Radziecki
nie dominuje nad Europą Wschodnią i nigdy nie będzie dominował nad nią, póki
działa administracja Forda".
W kolejnym cyklu wyborczym Jimmy Carter starł się z gubernatorem
Kalifornii Ronaldem Reaganem. Reagan doskonale wykorzystał umiejętności, warsztat
aktorski i doświadczenie w występowaniu przed kamerami. Sposób w jaki prowadził
pojedynek pozwoliły mu wygrać debatę, odwrócić złą sytuację w sondażach
i ostatecznie sięgnąć po zwycięstwo.
W tak kluczowym momencie zaplanowana na 25 września debata, której chęć oglądania
deklaruje rekordowo wysoka liczba amerykanów może przesądzić o losie tej kampanii,
o losie ameryki, a nawet świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz