czwartek, 22 września 2016

Debata Clinton vs. Trump - pojedynek o wszystko?

Wyborców w USA dzielą zaledwie dni od pierwszej telewizyjnej debaty prezydenckiej. To ważne wydarzenie, które istotne z punktu widzenia kampanii i może zdecydować o jej dalszym przebiegu.

(od lewej) Marco Rubio, Donald Trump i Ted Cruz podczas debaty kandydatów partii republikańskiej

Zanim jednak o samych debatach, proponuję krótkie podsumowanie tego, jak wygląda sytuacja na chwilę przed bezpośrednim starciem dwójki głównych rywali.
Analizując szanse oraz zagrożenia dla Clinton i Trumpa należy skupić się przede wszystkim na tych stanach, w których toczy się ostra rywalizacja między kandydatami czyli na swing states lub jak kto woli - battlegrounds. W przypadku pozostałych stanów sondaże (chociaż realizowane dużo rzadziej), nie wskazują na niespodzianki. Należy zatem przyjąć, że bazowo Hillary Clinton ma 190 głosów, których na 99% nie straci w czasie, jako pozostał do końca kampanii. Podobnie Donald Trump dysponuje „pewnymi” głosami elektorskimi w liczbie 165.
Samo porównanie „pewnych” mandatów elektorskich daje kandydatce Demokratów istotną przewagę na starcie (25 elektorów). Oznacza to, że republikanie muszą nadrabiać straty.
Przygotowując prognozę poddaliśmy analizie 14 stanów, które mogą stanowić arenę ostrej walki o głosy. Poniższa tabela zawiera analizę opartą na zagregowanych sondażach z poszczególnych stanów i wyrażoną w formie różnicy (w punktach procentowych) poparcia. Po prawej stronie umieściliśmy stany gdzie aktualnie lepsze średnie notowania ma Donald Trump, a po lewej te, gdzie silniejsza jest Hillary Clinton. Dla pełnej przejrzystości dodaliśmy także liczbę wybieranych w tych stanach elektorów.

Pomimo, że Donald Trump zdobywa więcej głosów z swing states, to Clinton utrzymuje niewielką przewagę w całkowitej liczbie głosów elektorskich.

Hillary Clinton – 272 głosy
Donald Trump – 268 głosów

Szanse dla Trumpa

Kandydat republikanów nie jest w złej sytuacji. Jeszcze niedawno podobnie opracowywane analizy dawały mu zaledwie od 190 do 210 głosów w kolegium elektorskim. To był także moment, w którym w kierownictwie partii republikańskiej pojawiły się głosy o potrzebie wycofania Trumpa z dalszego wyścigu. Jednak od tego czasu (dokładnie od odbicia się Clinton w sondażach po konwencji Partii Demokratycznej) notowania republikańskiego kandydata cały czas rosną i udało się mu odrobić straty w kluczowych stanach. Analizując scenariusze ofensywne Trumpa należy wskazać, że nie wymagają one wielkich zysków, które są niezbędne do wygrania prezydentury. Donald Trump musi zyskać przewagę w jednym z trzech stanów: Michigan, Colorado lub Pensylwanii. Wystarczy, że wyprzedzi Clinton tylko w jednym z nich i w ten sposób uzyska przewagę w głosach elektorskich. Oczywiście do dnia wyborów będzie to przewaga wirtualna, którą będzie musiał utrzymać.
Bernie Sanders i Hillary Clinton podczas debaty kandydatów partii demokratycznej

Szanse dla Clinton

Zadanie dla kandydatki demokratycznej wydaje się z pozoru prostsze. Musi obronić obecny stan posiadania i ewentualnie spróbować odzyskać jeden z utraconych stanów – Ohio, Północną Karolinę, a najlepiej Florydę. Odbicie i utrzymanie tego ostatniego stanu w zasadzie kończy marzenia Donalda Trumpa o wygraniu wyborów prezydenckich. Jednak to, co wydaje się proste w praktyce może okazać się nie lada wyzwaniem. Ostatnie tygodnie, to wyraźne spadki Clinton, od której odpływają wyborcy. Chociaż jej przeciwnik, nie zyskuje w tym samym tempie, w jakim ona traci, to dystans między rywalami spadł do poziomu błędu statystycznego, czyli do technicznego remisu. W związku z tym dynamika i kierunek zmian działają na niekorzyść Clinton, która ma wyraźne problemy z mobilizacją elektoratu demokratów. Dodatkowym czynnikiem, który wydaje się szkodzić demokratce jest kandydatura Gary’ego Johnsona – libertarianina, który wg początkowych prognoz miał osłabiać Trumpa, a tym czasem badania wskazują, że mocniej szkodzi Clinton.
W związku z takimi pozycjami wyjściowymi pierwsza debata prezydencka w USA może mieć fundamentalne znaczenie. Wydarzenie to może zatrzymać Donalda Trumpa i ułatwić odbicie pozyskanych przez niego stanów, albo przeciwnie – może wzmocnić dotychczasowy trend i pozbawić Clinton wirtualnej przewagi w Kolegium Elektorskim.
Porównując obecne szanse Donalda Trumpa na utrzymanie ważnych dla niego zdobyczy, a także szanse na pozyskanie kolejnych nabytków stanowych szacuję następujące prawdopodobieństwo wygranej dla tej dwójki kandydatów:

Szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich w USA - stan na 22.09.2016

Debaty

W historii Stanów Zjednoczonych debaty prezydenckie kilkakrotnie zmieniły kierunek kampanii wyborczej. Pierwsza z nich odbyła się 1960r. między Johnem F. Kennedym a Richardem Nixonem. Pomimo dobrego przygotowania merytorycznego Nixon popełnił błędy o charakterze technicznym - nie zgodził się na makijaż (co nie pozwoliło ukryć jego obfitego pocenia) i miał źle dobrany garnitur. Młody, elegancki i przystojny JFK wypadł lepiej – wygrał nie tylko debatę, ale i wybory.
Kolejna istotna debata to rok ’76 i pojedynek prezydenta Geralda Forda i Jimmiego Cartera. Kandydatom udało się ustrzec błędów technicznych, ale Ford wygłosił frazę, która kosztowała go prezydenturę: „Związek Radziecki nie dominuje nad Europą Wschodnią i nigdy nie będzie dominował nad nią, póki działa administracja Forda".
W kolejnym cyklu wyborczym Jimmy Carter starł się z gubernatorem Kalifornii Ronaldem Reaganem. Reagan doskonale wykorzystał umiejętności, warsztat aktorski i doświadczenie w występowaniu przed kamerami. Sposób w jaki prowadził pojedynek pozwoliły mu wygrać debatę, odwrócić złą sytuację w sondażach i ostatecznie sięgnąć po zwycięstwo.


W tak kluczowym momencie zaplanowana na 25 września debata, której chęć oglądania deklaruje rekordowo wysoka liczba amerykanów może przesądzić o losie tej kampanii, o losie ameryki, a nawet świata. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz